Quantcast
Channel: objawienia uznane przez Kościół – W obronie Wiary i Tradycji Katolickiej
Viewing all articles
Browse latest Browse all 46

O. Józef Witko poleca: „Oczami Jezusa”– wizje z życia Pana Jezusa, otrzymane przez mistyka C.A. Amesa (z imprimatur)

$
0
0

Mistyk, który podobnie jak ks. Adam Skwarczyński przeżył „mały sąd” i ma poparcie Kościoła!!!

Alan Ames charakteryzuje się wiernością Bogu i Papieżowi (to zdanie z książeczki „Różaniec Eucharystyczny” Opinia o. Gerarda Dickinsona str. 12)
„Chociaż nie uzyskał wykształcenia teologicznego, jego pisma w zadziwiający sposób odzwierciedlają ortodoksyjna naukę Kościoła katolickiego, a jego nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu i Dziewicy Maryi oraz oddanie się papieżowi są dowodem jego wiary”.

Carver Alan Ames – to nawrócony mistyk z Australii, który podobnie jak ks. Adam Skwarczyński przeżył „mały sąd” jeździ po świecie, nawraca ludzi, w Polsce wspiera go o. Józef Witko ale co ciekawe – on nie chowa się przed Kościołem, nie obraża się na swego biskupa (jak MBM) nie tworzy  żadnych pseudo-wizji, wspiera go lokalny Kościół.
A.C. Ames – wielki współczesny charyzmatyk, mistyk i chrześcijański mówca z Australii. Pan Ames swoje objawienia prywatne spisał w wielu książkach, w tym bestsellerze Oczami Jezusa (kilkadziesiąt tysięcy sprzedanych egzemplarzy). Jeździ on po całym świecie głosząc świadectwo swojego nawrócenia i posługując poprzez niezwykły dar uzdrowienia.
Co istotne, C.A. Ames ma pisemne poparcie Arcybiskupa Perth (Australia) i wielu innych kapłanów na całym świecie. Arcybiskup Barry Hickey wspierał Alana przez 17 lat, po czym dołączyli do niego Abp Costello i bp pomocniczy Don Sproxton.
W Polsce wspiera go m.in. O. Józef Witko OFM.
Jego objawienia, przypominające wizje bł. Katarzyny Emmerich i św. Brygidy Szwedzkiej, wciąż trwają.

Oczami Jezusa – wydanie zebrane

0_0_productGfx_626294af79d8979397bc31a515ef41ccJest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, jakie trzeba by napisać (J 21, 25).

Ta książka to zbiór historii o tym, jak Jezus wędrował wraz z uczniami do Jerozolimy. Daje nam obraz szczegółów ich codziennego życia. Podczas podróży Jezus dotyka serc, duszy i myśli wszystkich, z którymi rozmawia. Czyniąc to, wielokrotnie objawia swoją Boskość.

Gdy czytałem tę książkę, czułem, że zdobywam wiedzę o uczuciach i myślach Jezusa, który żył niegdyś jako człowiek podobny do nas. Jego radości, smutki, Jego jedność z Ojcem oświecała Jego Boska mądrość i Jego ludzka wiedza.

„Polecam tę książkę każdemu, kto chce poznać Jezusa bardziej osobiście, kochać Go goręcej i lepiej naśladować.”
z przedmowy o. Richarda McSorleya SJ

„Jestem pod wielkim wrażeniem książki Oczami Jezusa.”
o. Robert De Grandis SSJ

Cykl Carvera Alana Amesa Oczami Jezusa to zbiór opowieści o życiu Jezusa spisany na podstawie prywatnych objawień autora, przypominających wizje bł. Anny Katarzyny Emmerich czy św. Brigidy Szwedzkiej. Są to opowieści wyjątkowe, bowiem ich narratorem jest sam Jezus, a wszystkie wydarzenia obserwujemy Jego oczami.

*******

W swojej nowej książce Carver Alan Ames, autor bestselleru „Oczami Jezusa”, opowiada historię swojego nawrócenia po wielu latach grzesznego życia. W tym bardzo poruszającym, natchnionym i osobistym dziele możemy szukać cennych wskazówek dotyczących tego, jak powinno wyglądać życie osoby prawdziwie wierzącej, a także inspiracji na każdy dzień duchowej drogi.

Cykl Oczami Jezusa tworzą następujące książki:
TOM 1
Oczami Jezusa
Opowieść o życiu Jezusa Chrystusa

TOM 2
Oczami Jezusa Chrystusa
Opowieść o życiu Jezusa Chrystusa. Część druga.

TOM 3
Oczami Jezusa Chrystusa
Opowieść o życiu Jezusa Chrystusa.
Czas nauczania aż do wskrzeszenia Łazarza.

IMPRIMATUR WYDANIA ORYGINALNEGO:
bp Precival Fernandez
Biskup Pomocniczy Bombaju
1 września 2003

O zgodności książki z nauką Kościoła świadczy również pisemne zezwolenie i poparcie dla posługi C.A.Amesa udzielone przez jego arcybiskupa, Barry`ego Hickeya z katolickiej diecezji w Perth w Australii.

****
Fragment książki:

Podczas posiłku Tomasz zapytał:
– Czy to prawda, że Jakub z Janem widzieli, jak stąpasz po wodzie i idziesz na drugą stronę rzeki?
– Czy sądzisz, że mogliby chcieć cię oszukać, przyjacielu? – odpowiedziałem.
– Nie, Panie, ale być może to była tylko ich wyobraźnia – odrzekł Tomasz.
– Oko może się mylić, ale serce zna prawdę – wyjaśniłem. – Twoi przyjaciele powiedzieli ci prawdę o tym, co zobaczyli, a ty nie uwierzyłeś im. Wiesz, że ich serca są szczere i nie okłamaliby cię, a mimo to wciąż wątpisz. Wielu ludzi jest podobnych do ciebie. Wierzą tylko w to, co widzą i co potwierdzili im inni ludzie. Aby uwierzyć, potrzebują dowodu. Czy to jest dobry przykład wiary?
Wiara polega na tym, by zaufać Bogu i uwierzyć nawet w to, czego nie widać ani nie słychać. Wierzyć, nawet gdy inni mówią, że Bóg nie istnieje, i odrzucają Jego Słowo. Wiara jest w sercu, a gdy ją odnajdziesz, niepotrzebne ci będą znaki czy cuda, ponieważ sam będziesz znał prawdę – kontynuowałem.
Tomasz był nieco zakłopotany.
– Przepraszam, Panie – powiedział. – Wiem, że nie kłamali. Wiem, że potrafisz chodzić po wodzie, ponieważ widziałem to już, tylko zdążyłem zapomnieć.
– Tomaszu, jesteś niedowiarkiem z natury. To słabość wielu ludzi, ale ty zaczynasz sobie zdawać z niej sprawę, a to już pierwszy krok do tego, aby ją pokonać. Nie smuć się. Wiem, że nie chciałeś nikogo urazić i że ufasz Jakubowi i Janowi. Ciesz się, przyjacielu, ponieważ jesteś naszym bratem, a my cię kochamy – oznajmiłem, obejmując go ramieniem.
– Panie, ciężko jest walczyć ze zwątpieniem – stwierdził ze smutkiem.
– Każdego człowieka męczy niepewność, ale jest sposób, aby ją pokonać. Dzięki Mnie – powiedziałem, kończąc chleb i wino. – Pomogę każdemu, kto o to poprosi.
Jakiś czas później spakowaliśmy rzeczy i powędrowaliśmy w kierunku następnego miasta. Padał lekki, orzeźwiający deszcz.
Szliśmy w milczeniu, aż w końcu Andrzej zaproponował:
– Może się więc pomodlimy, Panie?
Modliliśmy się więc i śpiewaliśmy psalmy. Z każdym słowem nasze nogi wydawały się lżejsze, a radość przechodziła z jednego ucznia na drugiego. Kiedy kilka godzin później zakończyliśmy modlitwę, Judasz Iskariota zapytał:
– Czy wkrótce zatrzymamy się na posiłek?
– Nie będę dzisiaj jadł – odpowiedziałem, a Judasz przeraził się na myśl o kolejnym poście. – Pójdźmy jeszcze kawałek i módlmy się – dodałem z uśmiechem.
Wszystkim poza Judaszem spodobał się ten pomysł, więc wędrowaliśmy dalej w milczeniu. Dzięki modlitwie Moje serce przepełniała miłość Ojca. Miałem wrażenie, że serce rośnie Mi w piersiach, a później Ojciec przemówił do Mnie: „Twoje serce jest tak duże, że może napełnić wieczność miłością”. Zobaczyłem Moje świecące jasno serce, a z rany, która się w nim znajdowała, wypływała krew, pokrywając całą ziemię. Później z krwi tej wyrosły niezliczone pachnące róże, a Ojciec powiedział: „To dusze, które zaznały Twojej miłości”. Wkrótce cały świat stał się wielkim ogrodem różanym, a Ojciec dodał: „Oto, do czego została stworzona ludzkość: aby być odbiciem Mojej miłości. Ty Synu, jesteś Moją miłością”.
Po skończonej modlitwie zauważyłem, że robi się już ciemno, a w oddali migoczą światła.
– Zatrzymamy się tutaj czy idziemy do miasta? – zapytał Piotr. – To jakieś dwie godziny drogi stąd.
– Do miasta wejdziemy jutro, a teraz zostańmy tu na nocleg – odparłem, patrząc na łąkę przy drodze. – Rośnie tu miękka trawa, powinno nam być wygodnie – dodałem, a potem wszedłem na łąkę i usiadłem przy jednym z drzew. Wkrótce uczniowie zrobili to samo, po czym rozpalili ognisko. Strudzony marszem, wkrótce usnąłem, wciąż czując dookoła piękny zapach róż.
Następnego ranka obudziłem się radosny, a Moje serce płonęło z miłości. Czułem w sobie każdą chwilę poświęconą miłości, każde słowo czy uczynek, każdą myśl o wiecznej miłości. Rozejrzałem się, widząc wokół tylko miłość, miłość Stworzyciela, Mojego Ojca.
Usiadłem i chłonąłem każdą chwilę, ciesząc się miłością Ojca. Pomyślałem, że to smutne, iż ludzie tak często jej nie doceniają i żyją bez niej. Tymczasem w Bożej miłości jest radość, szczęście i wieczny pokój. Jaka szkoda, że ludzie to wszystko odrzucają.
Do naszego obozowiska przyleciał ptaszek, który podskakiwał na trawie, rozglądając się za jedzeniem. Pokruszyłem nieco chleba i dałem mu, a ptak zaczął śpiewać słodkim, pełnym miłości głosem. Ćwierkanie to sprawiło Mi wielką radość i wydawało się przybierać coraz to słodsze tony. Ptak miał w sobie czystą miłość, jaką Bóg dał wszystkim stworzeniom. Uczniowie także się obudzili i usiedli zdziwieni, słuchając świergotu ptaka, który wkrótce zamilkł i odleciał.
– Piękny śpiew – odezwał się Bartłomiej, którego także obudził ptak.
– Niesamowite, że tak po prostu stał i śpiewał, nie czując strachu – odezwał się Jakub, brat Jana.
– Bracie, nigdy nie widziałem czegoś takiego! – krzyknął Jan.
– Jeśli będziecie żyli w miłości, nieraz zobaczycie podobne rzeczy – wyjaśniłem. – Wszystkie stworzenia pochodzą od Boga i czują, gdy przepełnia was Jego miłość. Dzięki miłości nie ma strachu w zwierzętach, ptakach i ludziach, a wszyscy mogą być przyjaciółmi. – Powiedziawszy to, pomyślałem o pewnym wspaniałym człowieku, który w przyszłości miał przemawiać do zwierząt i kochać je, doceniając w nich dar, jaki ludzie otrzymali od Boga. Człowieku, który pokaże, że ludzie, o ile tylko zechcą, mogą żyć w harmonii ze stworzonymi z miłości istotami. Człowiek ten poprowadzi wielu ludzi drogą prowadzącą prosto do Mnie.
– Czy będziemy dziś jeść? – zapytał naburmuszony Judasz. Jaka szkoda, że nie docenił daru, jakim był ptasi śpiew, i myślał tylko o sobie. Jaka szkoda, że wielu ludzi było podobnych do niego.
Gdy uczniowie posilili się, odmówiliśmy modlitwę i poszliśmy w stronę miasta. Kiedy dotarliśmy do pierwszych domów, zobaczyliśmy miejsce, w którym smutek wydawał się wisieć w powietrzu.
– Znajdźmy synagogę – poprosiłem przyjaciół i poszliśmy w stronę centrum. Po twarzach mijanych ludzi widać było, że w ich życiu nie ma radości.
– Panie, co za przygnębiające miejsce – zauważył Piotr. Nie odpowiedziałem, lecz wszedłem do synagogi, przed którą właśnie udało nam się dotrzeć.
Przy wejściu stało około pięćdziesięciu mężczyzn, którzy dyskutowali o Piśmie Świętym. Niektórzy popatrzyli na nas, ale potem na nowo pogrążyli się w dyskusji. Nawet w synagodze panowała przygnębiająca atmosfera.
Zbliżyłem się do zwojów z Pismem i przeczytałem słowa: „Pan jest z wami, gdy wy jesteście z Nim. Jeżeli Go będziecie szukać, znajdziecie, a jeśli Go opuścicie, i On was opuści” (2 Księga Kronik 15, 2).
Następnie odłożyłem zwój i powiedziałem:
– Gdy szukacie Jahwe, będzie na was czekał z otwartymi ramionami. Jahwe prosi tylko o to, abyście Go kochali i wypełniali Jego przykazania. Jeśli będziecie o tym pamiętać, nigdy się od Niego nie oddalicie. Kiedy opuszczacie Jahwe, ignorując Jego miłość, i nie wypełniacie Jego przykazań, w waszym życiu zamiast Boga pojawia się smutek i ból. Jahwe zawarł przymierze z Izraelem i dotrzymał swoich obietnic. Ludzie jednak zerwali przyrzeczenia i teraz płacą za to.
Nastąpiła chwila ciszy. Zebrani w synagodze ludzie czekali, czy powiem coś jeszcze.
– W waszym mieście panują smutek i rozpacz, ponieważ ludzie lekceważyli Boga i próbowali przypodobać się Rzymowi. Teraz Rzym zażądał zapłaty przekraczającej wasze możliwości. Próbując zyskać względy Rzymian, odwróciliście się od Boga, aby otworzyć ramiona dla tych, którzy was nie szanują, a teraz płacicie za to wysoką cenę.
Nadszedł czas, abyście na nowo zwrócili się do Boga. Proście o przebaczenie, otwórzcie serca na Jego miłość. Szukajcie Boga, a zastaniecie Go z otwartymi ramionami tam, gdzie zawsze na was czekał… Wybaczy wam, pomoże i ześle swą miłość – pouczywszy ludzi, usiadłem razem z uczniami.
Któryś z mężczyzn wstał z miejsca.
– Skąd wiedziałeś, co zrobiliśmy? – zapytał zakłopotany.
– Wiem i proponuję wam jedyne możliwe wyjście. Rozwiązanie, o którym wiedzieliście, ale zdążyliście zapomnieć.
– Masz rację. Chcieliśmy zdobyć łaski Rzymian. Robiliśmy to, co nam kazali. Pomagaliśmy im, a oni w zamian kupowali nasze towary i nagradzali nas na różne sposoby. Dzięki ich protekcji i pomocy żyło nam się wygodnie. Wszystko to jednak minęło, a teraz zrozumieliśmy, że popełniliśmy błąd. Rzymianie pojawili się tu wczoraj i zabrali prawie wszystkie młode kobiety, zarówno panny, jak i mężatki, aby stały się nałożnicami żołnierzy. Nie obchodziło ich, że dotąd byliśmy lojalni, a nawet z czasem przyjęliśmy ich bogów. Powiedzieli, że jeśli jesteśmy przyjaciółmi Rzymian, powinniśmy się cieszyć, że możemy im oddać nasze kobiety. Zabrali nawet dziesięcioletnie dziewczynki. A my teraz czujemy zbyt duży wstyd, by błagać Boga o pomoc, ponieważ odwróciliśmy się od Niego, gdyż żyło nam się dobrze. Nie możemy spodziewać się, że zechce nam pomóc, gdy znaleźliśmy się w potrzebie – powiedział mężczyzna.
– Poszukajcie Boga, a znajdziecie Go – oznajmiłem. – Szukajcie Co poprzez modlitwę i miłość – zachęciłem.
– Tak zrobimy – zapewnił któryś z zebranych. Następnie zwrócił się do pozostałych: – Zbierzmy wszystkich w świątyni. Kiedy przyjdą tu inni, razem będziemy błagać Boga o przebaczenie i pomoc.
Ludzie prędko wyszli z synagogi, aby zwołać innych mieszkańców. Wkrótce świątynia była pełna.
Wówczas wstałem i powiedziałem do zebranych:
– Módlcie się do Boga, módlcie się całym sercem. Okażcie skruchę i zwróćcie się na nowo do Boga Izraelitów, aby prosić Go o pomoc, tak jak wasi przodkowie błagali o nią na pustyni.
Godzinę później modlitwy wciąż trwały. Minął dzień i noc, a ludzie wciąż żarliwie prosili, by Bóg zwrócił im żony, córki i siostry. Wstało poranne słońce, ale mieszkańcy miasta wciąż modlili się z tym samym zapałem. Błagali, prosili, całe miasto zwróciło się do Boga o pomoc. Popołudniem wielu opadło z sił i zasnęło, ale inni kontynuowali modlitwę.
Podszedłem do mężczyzny w wieku około dwudziestu trzech lat, który, płacząc, z zapamiętaniem odprawiał modły.
– Nie płacz, przyjacielu. Zaufaj Bogu – pocieszyłem go.
– Zabrali moją żonę. Dopiero co się pobraliśmy. Kiedy ją znowu zobaczę? Boże, pomóż mi! – szlochał.
– Jeśli Bóg wysłucha twoich próśb, pamiętaj, aby tym razem nie odwrócić się od Niego ponownie – powiedziałem.
– Jeśli Bóg mnie wysłucha, będę dziękował Mu codziennie do końca swoich dni – łkał młodzieniec.
– Zapamiętaj tę obietnicę. Nigdy o niej nie zapominaj.
Nagle ktoś krzyknął:
– Wróciły! Kobiety wróciły!
Wszyscy obudzili się, zerwali z miejsc i wybiegli z synagogi. Na zewnątrz zobaczyli powracające kobiety, które idąc, obejmowały się nawzajem. Zaraz potem wszyscy rzucili się w objęcia krewnych.
– Żono, kocham cię! – zawołał młody mężczyzna, który przed chwilą płakał w synagodze. – Kocham cię – powtarzał, całując jej twarz.
– Jak udało się wam uciec? – zapytał któryś z mężczyzn.
– Po prostu oznajmili nam, że mamy wracać do domu. Nie powiedzieli dlaczego ani też nie zdążyli żadnej z nas tknąć. Tego ranka centurion rzekł nam, abyśmy wracały do domu i podziękowały Rzymowi za jego łaskę – odpowiedziała jedna z kobiet.
– Dziękować Rzymowi! Nigdy więcej! – krzyknął młodzieniec. – Od dziś będę dziękował tylko Jahwe, Bogu Izraela.
– Ja też – krzyknął inny, a za nim następny. Wkrótce wszyscy zapomnieli o smutku i zaczęli przygotowania do uczty.
Nim przystąpili do świętowania, mężczyzna, który wcześniej przemawiał w synagodze, stanął po środku i rzekł:
– Najpierw pomódlmy się, aby podziękować Jahwe. Pomódlmy się o to, abyśmy już nigdy nie wyrzekli się Boga.
Wszyscy weszli do synagogi, a Ja powiedziałem do uczniów:
– Ruszamy w drogę. Już nie jesteśmy tu potrzebni.
– A co z zabawą? – zaprotestował Judasz Iskariota.
– Pozwólmy im świętować razem, niech umocnią swoją miłość, aby mogli zbliżyć się do Boga – odparłem, z następnie razem z uczniami opuściłem miasteczko.
Niedługi czas później dogonił nas człowiek, który przedtem płakał w synagodze.
– Nie odchodź – wysapał. – Nie zdążyliśmy Ci należycie podziękować. Bardzo nam pomogłeś. Ludzie prosili, abym Cię zawołał.
– Czas, abyśmy odeszli. Już nie jesteśmy wam potrzebni. A ty pamiętaj o swojej obietnicy – powiedziałem.
– Będę pamiętał, będę – zapewnił, a Ja wiedziałem, że mówi prawdę.
– Kim jesteś? – zapytał.
– Jeżeli szukacie Pana, On pozwoli wam się znaleźć – odparłem.
– Nie rozumiem – stwierdził mężczyzna, a potem dodał, wręczając Mi ciężką sakiewkę: – Proszę, weźcie przynajmniej te pieniądze w podziękowaniu za pomoc. Wszyscy włożyliśmy po kilka monet.
– Dziękuję, przyjacielu. Wykorzystamy je w dobrym celu – zapewniłem i wręczyłem sakiewkę uradowanemu Judaszowi.
– Co mam im powiedzieć, gdy zapytają, kim jesteś?
– Powiedz, że jestem tym, który przyszedł w odpowiedzi na ich modlitwy, jestem miłością, jakiej pragną ich serca.
– Tak im powiem – odparł, wpatrując się we Mnie – ale nie wiem, co masz na myśli. Dziękuję. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. – Powiedziawszy to, pobiegł z powrotem do żony.
– Spotkamy się – rzekłem, wiedząc, że gdy poniosę krzyż, idąc ulicami Jerozolimy, będzie patrzył na Mnie w milczeniu, aby pomóc, mimo że bardzo chciałby to zrobić. Widziałem to i kochałem go, wiedząc, że on również Mnie kocha.


Kategoria: objawienia uznane przez Kościół, Pomoc duchowa Tagged: Carver Alan Ames, o. Józef Witko, Oczami Jezusa

Viewing all articles
Browse latest Browse all 46

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra